Ślub wiceburmistrza

W latach trzydziestych wiceburmistrzem Grodziska był Jan Chrzanowski. Zaangażowany w sprawy miasta i własne interesy, długo nie myślał o ożenku. Zbliżał się już do 60., kiedy nagle dojrzał do małżeństwa. Ożenił się z młodszą o kilkanaście lat panną, którą znał od bardzo dawna. Maryla zachorowała na tyfus – ale szczęśliwie wyzdrowiała, a podczas rekonwalescencji Jan codziennie przesyłał jej bukiet kwiatów.

Wreszcie w Grodzisku, u Świętej Anny, odbył się huczny ślub. Udzielał go ksiądz Mikołaj Bojanek, na chórze śpiewał kwartet z opery warszawskiej, panna młoda miała suknię z najwytworniejszej beżowej koronki… i miał miejsce tylko jeden mały dysonans. Pan młody nie do końca umiał się odnaleźć podczas kościelnej uroczystości. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, więc widząc z boku pusty fotel, podszedł do niego i usiadł. Był to fotel biskupi, najwyraźniej bardzo rzadko odkurzany, bo kiedy pan wiceburmistrz wstał, całe siedzenie i plecy miał szare od kurzu, doskonale widocznego na czarnym żakiecie…
Jan i Maryla nie mieli własnych dzieci, ale zajęli się wychowaniem kilkuletniej Zosi, której ojciec, robotnik, zginął tragicznie. Po latach Zosia wyszła za mąż za Bohdana Skaradzińskiego, znanego publicystę i pisarza z Podkowy Leśnej.

Zdjęcia z rodzinnego archiwum Agnieszki Szurek.